Kwestia reprywatyzacji pojawiła się m.in. w wypowiedziach i programach kandydatów na prezydenta Warszawy, jako jedna z najpoważniejszych spraw do uporządkowania przez władze miasta.

Obecna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała niedawno, że będzie chciała przekonać prezydenta Bronisława Komorowskiego do zgłoszenia inicjatywy ustawodawczej w sprawie reprywatyzacji; prezydent stolicy zaproponuje m.in. przepis o możliwości pierwokupu praw do nieruchomości i roszczeń, co miałoby chronić tereny szkół i boisk, po które zgłaszają się ich właściciele.

Kwestii reprywatyzacji w Warszawie dotyczy propozycja legislacyjna Twojego Ruchu. Jakiś czas temu politycy TR zapowiedzieli, że przejmą projekt ustawy reprywatyzacyjnej przygotowany w 2013 r. przez stołeczny ratusz. Zgodnie ze skierowanym następnie do Sejmu przez TR projektem, spadkobiercy mają mieć rok od wejścia w życie ustawy na złożenie wniosku o oddanie nieruchomości w użytkowanie wieczyste.

Projekt wyklucza zwrot w naturze, jeżeli nieruchomość przeznaczona jest na cel publiczny w rozumieniu ustawy o gospodarce nieruchomościami. W myśl tego przepisu, celami publicznymi są m.in. wydzielanie gruntów pod drogi publiczne, linie kolejowe, zabytki, budowa urządzeń służących ochronie środowiska, budowa i utrzymywanie szkół czy domów opieki społecznej. Projektowane przepisy mówią, że miasto będzie mogło zaproponować w takim przypadku nieruchomość zamienną bądź rekompensatę finansową.

Polityk TR, kandydat na prezydenta Warszawy Andrzej Rozenek przekonywał niedawno, że rozwiązanie zaproponowane przez jego partię zabezpiecza m.in. instytucje użyteczności publicznej - jak szkoły, przedszkola czy urzędy przed reprywatyzacją w naturze oraz "do pewnego stopnia" chroni prawa lokatorskie. Rozenek oceniał też, że "PO ma problem z wprowadzeniem pod obrady projektu rozwiązującego powracający problem dekretu Bieruta", dlatego TR postanowił przejąć projekt przygotowany przez warszawski ratusz.

Nie tylko sprawy reprywatyzacji w Warszawie, ale całościowo kwestii uregulowania praw byłych właścicieli do rekompensaty z tytułu nacjonalizacji nieruchomości w latach 1944-1962, dotyczy również złożony już w Sejmie projekt autorstwa SLD, który ma na celu przede wszystkim uniemożliwienie handlu roszczeniami. Zgodnie z propozycją SLD, rekompensaty z tytułu utraconej własności powinny przysługiwać tylko i wyłącznie właścicielom, współwłaścicielom bądź ich spadkobiercom.

Propozycja SLD zakłada, że wartość wypłacanych rekompensat miałaby wynosić 5 proc. wartości znacjonalizowanych nieruchomości. Odszkodowania - zaznaczają autorzy projektu - ograniczono do 5 proc. ich pierwotnej wartości, natomiast nie ustalono ich górnego kwotowego limitu. Zaproponowano też, aby byli właściciele mogli otrzymać świadczenie w gotówce lub prawo do zaliczenia wartości pozostawionej nieruchomości na poczet ceny nieruchomości nabywanej od Skarbu Państwa". SLD chce ponadto, by prowadzone były rejestry, w których na bieżąco informowano by o przebiegu takich procesów.

Podczas prezentacji projektu w Sejmie półtora tygodnia temu kandydat Sojuszu na prezydenta Warszawy Sebastian Wierzbicki pytany był, czy zgodnie z projektem możliwy byłby zwrot nieruchomości w naturze. Potwierdził doprecyzowując jednocześnie, że byłoby to możliwie jedynie w tych przypadkach, gdy "nie grozi to istniejącym funkcjom", czyli "nie ma zgody na zwroty w naturze szkół, przedszkoli, przestrzeni publicznych".

Poseł PO Marcin Kierwiński zaznaczył w rozmowie z PAP, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej przygotowali też warszawscy posłowie PO. Podkreślił jednocześnie, że "cały problem rozbija się o zbudowanie racjonalnego finansowania: z jednej strony nieprzerzucającego wszystkiego na samorząd warszawski, z drugiej strony niedestabilizujący budżetu państwa. Taki mechanizm nie jest jeszcze wypracowany". PO - dodał Kierwiński - nie składa projektu w Sejmie z racji właśnie problemu finansowania. "Jeżeli byśmy znaleźli dobre źródło finansowania, które nie zwiększa znacząco deficytu, a z drugiej strony nie jest też takim rozwiązaniem, które przerzuca wszystko na Warszawę, to byśmy pewnie ten projekt złożyli" - zaznaczył.

Pytany, czy PO mogłaby poprzeć któryś z projektów, które już trafiły do Sejmu, wskazał, że Twój Ruch złożył projekt przygotowany przez warszawski ratusz, więc kwestia zapewnienia finansowania wciąż jest otwarta. Dodał, że o każdym projekcie może rozmawiać, "ale pod warunkiem, że jesteśmy w stanie wypracować bezpieczny dla budżetu mechanizm finansowania tego typu ustawy". Z kolei projekt SLD jest zdaniem Kierwińskiego "niespójny". "Z informacji, które docierają z mediów, to projekt różnicujący, że jednym oddaje się 5 proc. wartości, drugim zwraca się działkę, jeśli jest to możliwe. Plus projekt, który jednak nie widzi tego, że jakieś zwroty został poczynione i jakieś odszkodowania zostały wypłacone" - zaznaczył.

Gdy w 2013 r. projekt ustawy reprywatyzacyjnej przygotował warszawski ratusz, podobny napisali warszawscy posłowie PO. Z dwóch projektów miał powstać jeden, uzgodniony z resortem finansów.

W obu projektach reprywatyzacyjnych - poselskim projekcie i tym przygotowanym w ratuszu - mowa jest o zwrocie nieruchomości w naturze, odszkodowaniu lub rekompensacie. Zwrot nieruchomości nie byłby możliwy m.in. wówczas, gdyby została ona zagospodarowana na tzw. cele publiczne definiowane zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami. W projektach zapisano, że tam, gdzie zwrot nieruchomości nie będzie możliwy, byli właściciele lub ich spadkobiercy będą mogli wystąpić o odszkodowanie (pieniężne lub w formie nieruchomości zamiennej). Ostatecznie propozycje te nie trafiły do Sejmu, gdyż - jak podkreślali ich autorzy - głównym problemem jest znalezienie rozsądnych źródeł finansowania.

Kandydat PiS na prezydenta Warszawy Jacek Sasin uważa, że "skuteczne i całościowe rozwiązanie tego problemu umożliwi tylko ustawa reprywatyzacja". Dlatego, jak zapowiedział w rozmowie z PAP, jeśli zostanie prezydentem stolicy przygotuje taki projekt ustawy, "który będzie rozwiązywał wszystkie problemy Warszawy wynikające z dekretów Bieruta". Sasin chciałby, aby by to projekt obywatelski - według niego zebranie wymaganych w takim przypadku 100 tys. podpisów poparcia nie będzie w stolicy trudne. Według niego, trzeba się wzorować na rozwiązaniach, które były proponowane w poprzedniej ustawie - zawetowanej w 2001 r. przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - i "wyjść z założenia, że to mienie nie może być zwracane w całości".

Sasin uważa, że "musi zostać ustawowo wprowadzony pewien system rekompensat - albo rekompensaty finansowe albo nieruchomości zamienne". W jego ocenie, to Skarb Państwa powinien ponosić ciężar wypłat rekompensat, bo "to nie samorząd podejmował decyzję o reprywatyzacji a dzisiaj ponosi ciężar tego". Jak zawrócił uwagę, samorząd może podejmować pewne działania, np. ustalając plan zagospodarowania przestrzennego dla pewnych obszarów, by właściciel, który chce odzyskać swoją nieruchomość nie mógł prowadzić innej działalności niż sportowa, edukacyjna czy kulturalna".

Z kolei PSL nie zamierza składać projektu ustawy reprywatyzacyjnej. Poseł Stronnictwa Stanisław Żelichowski raczej nie widzi szans na uregulowanie kwestii reprywatyzacji w tej kadencji parlamentu. Polityk PSL wskazywał, że "wielu ludziom zabrano majątek, ale w historii Polaków nie ma rodziny, która nie mogłaby wystawić rachunku obecnemu pokoleniu Polaków, bo Warszawa była całą zniszczona, ludzie potracili cały swój dobytek".

"Dlaczego wybrać tylko jedną grupę, a reszty nie, to ja nie bardzo wiem. A gdybyśmy wszystkim dali, to obecne pokolenie Polaków by musiało za to zapłacić" - mówił. Wskazywał jednocześnie, iż do tej pory zdarzało się, że majątki oddawano "wbrew jakiekolwiek logice, również ludziom z zagranicy". Dopytywany, czy w takim razie uważa, że ustawa reprywatyzacyjna nie jest potrzebna, odparł, że "dla czystości sprawy" powinny być wypłacane rekompensaty, ale w wysokości 1-2 proc., a maksymalnie 5 proc. wartości nieruchomości.

W minionym dwudziestoleciu wielokrotnie podejmowano próby rozwiązania kwestii reprywatyzacji. W 2001 r. parlament uchwalił ustawę reprywatyzacyjną, która przewidywała, że o zwrot majątku mogłyby ubiegać się osoby, którym komunistyczne władze odebrały majątek w latach 1944-62 lub ich spadkobiercy. Obejmowała także przesiedleńców z terenów wschodnich II Rzeczpospolitej, które po II wojnie Polska utraciła na rzecz ZSRR. Ustawa ta zakładała zwrot połowy utraconego mienia w naturze, tam, gdzie to możliwe, a w przeciwnym przypadku - w bonach. Ustawę tę zawetował ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski uznając m.in. że przyjęty w niej sposób zwrotu własności byłym właścicielom jest sprzeczny z zasadami sprawiedliwości społecznej oraz równości obywateli wobec prawa.