Branża ciepłownicza będzie mogła liczyć na wsparcie legislacyjne i finansowe, by jak najwięcej budynków wielorodzinnych mogło być ogrzewanych gazem, a nie węglem – zapowiedział pełnomocnik premiera ds. programu Czyste Powietrze, Piotr Woźny.
To nowy pomysł rządu na redukcję zanieczyszczeń powietrza, który w centrum zainteresowania stawia nie pojedyncze gospodarstwa domowe, a bloki. Do tej pory instrumenty wsparcia skupiały się bowiem głównie na tych pierwszych. Zarówno programy termo modernizacyjne, jak i dopłaty do wymiany źródeł ciepła są skrojone przede wszystkim pod budownictwo jednorodzinne.
Tymczasem, na co zwracał uwagę Piotr Woźny, wciąż w wielu gminach – zwłaszcza na Śląsku – stoi kilkadziesiąt tysięcy starych bloków, które dalej są ogrzewane węglem. – O takich nieruchomościach nie można zapominać – przekonuje Woźny. Dodaje też, że jednym z jego priorytetów na najbliższe pół roku będzie stworzenie mechanizmu wspierającego podłączanie do sieci ciepłowniczej, w tym budynków komunalnych. Celem będzie usprawnienie budowy przyłączy i uruchomienie funduszy, które mogłyby zachęcić firmy z branży ciepłowniczej do takich inwestycji.
Pierwsze kroki w kierunku urzeczywistnienia tej wizji poczynił już premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział program przyspieszonej gazyfikacji w 300 gminach. W inicjatywę tę zaangażowana jest też należąca do PGNiG Polska Spółka Gazownictwa, która ma wydać na rozwój sieci ponad 7,5 mld zł w ciągu kilku lat.
Skąd potrzeba takich inwestycji? Jak wyjaśnia szef rządu, w Polsce jest jeszcze niemal tysiąc gmin bez dostępu do sieci gazowej. Planowany program przyspieszenia gazyfikacji pozwoli zaś objąć systemem 90 proc. mieszkańców Polski – twierdzi Morawiecki.
Szczegóły programu ma „już wkrótce” przedstawić minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Według informacji PGNiG i PSG dzięki programowi przyspieszenia gazyfikacji do 2022 r. (ma powstać ponad 4,8 tys. km nowej sieci) liczba gmin z dostępem do sieci gazowej wzrośnie z 1482 do 1782 (na prawie 2,5 tys. gmin w Polsce).
Eksperci i samorządowcy jako jedną z największych barier wymieniają względy proceduralne. Samo przygotowanie dokumentacji może trwać nawet 8–9 lat, podczas gdy sama budowa – przy dobrym wykonawcy – ok. półtora roku.